Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Melancholia.djvu/215

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
MATKA.

Chryste! To gdzieś tu!...

KSIĄDZ.

Gdzieś koło stodół!

ARTUR.

Wydało mi się, jakby w drzewo piorun uderzył.

ANNA.

Jak wicher gwiżdże po szklannym dachu cieplarni.

MATKA.

Szalona burza nadeszła.

KSIĄDZ (do Artura).

Chwała Bogu, żeś pan zdążył się schronić.

ANNA.

Jak czarno w przestworach...

(Wbiega Piotr zmieszany).
MATKA.

Co się stało?!

PIOTR.

Piorun uderzył w stary spichlerz! Pali się!

(Wszyscy zrywają się).