Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Melancholia.djvu/181

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tak pan pisarz prowentowy tęsknie zawodzi do panny służącej ze dworu, gdzieś tam po księżycu chodząc pomiędzy chłopskie parkany, tam, u nas...
Może on jest śmieszny, ale pomyślcie, że ja jestem tyle od niego mil, w jakiemś zakazanem włoskiem Desenzano i że naprawdę „mit schwarzen Segeln segelt mein Schiff wohl über das wilde Meer...“