Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Melancholia.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
SĄD.

Dusza wyszła z ciała i wziął ją anioł za rękę i wiódł w jakieś pustkowie szare i smutne i posadził ją na kamieniu. A z góry, z ponad ołowianej szarości mgieł rozpostartych, ozwał się głos: Sądź się sama!...
I zaraz przed oczyma duszy poczęła się toczyć rzeka, której woda, poznała dusza, iż była z samych łez, lecz mętna.
A anioł rzekł: Patrz, oto łzy, które wycisnęłaś ludziom, będąc tam, na ziemi.
A dusza odrzekła: Tak, ale tu i moje łzy płyną zmieszane.
I po trzykroć ozwał się anioł do duszy i po trzykroć ona mu odpowiedziała.
Ale nagle mętna woda rzeki stała się czysta, jak kryształ i głęboka bardzo. I anioł rzekł: Łzy matki twojej.
A dusza, zasłaniając twarz, odpowiedziała: Otom jest winną, bo tu niema moich łez zmieszanych.