Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Melancholia.djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
DZWONEK TOPIELCÓW.
(Opowiadanie).

Była wieś nad rzeką, która się w jednem miejscu rozlewała w szeroką, mętną, prawie nieruchomą głąb wodną. Po prawym brzegu tej głębi był kamieniec pusty, rozległy, potem widać było wzgórza położyste nagie, potem lasy i góry; po lewym rosły zrzadka jałowce, drobne świerczki i modrzewie, a dalej czernił się las. Po tej stronie, na samym skraju usypiska nad wodą, stała pobielona kamienna kapliczka, przykryta stożkowatym spiczastym dachem z ośniedziałej blachy, na którego szczycie sterczał czarny, zardzewiały, żelazny krzyż.
Wejście do kapliczki było nizkie, wycięte w łuk; wewnątrz na kamiennej pogruchotanej podłodze stała wązka drewniana ławeczka. U góry, na poprzecznej belce, wisiał dzwonek, od którego sznur opadał tak, aby siedząc można było dzwonić.
Nikt nie pamiętał kiedy, w zimową noc, wesele przejeżdżając przez zamarzniętą ową głąb