Strona:Kazimierz Orłoś - Cudowna melina.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

okładce. Przewodniczący rzucił okiem, podniósł na chwilę do góry i powiedział:
— W porządku! — Zapytał jeszcze: — Czy towarzysze wyrażają zgodę?
Wszyscy w milczeniu patrzyli przed siebie. Tylko Miedza zakaszlał. — Zgoda, zgoda!
— Dziękuję! — powiedział przewodniczący, a zaraz po nim, unosząc się z krzesła, powtórzył jak echo Muszyna: — Dziękuję.
Dalszy przebieg zebrania zilustruje najlepiej brudnopis protokołu Lenki. Zwykle po zebraniach przez kilka dni przepisywała protokoły na czysto. W kilku kopiach, które następnie wysyłała do zainteresowanych osób. Na kartkach brudnopisów notowała drobnym pismem wszystko, co zebrani mówili. Później mniej ważne szczegóły wykreślała. Na marginesach rysowała czasem kotki i zajączki, kobiece główki, a także (w nawiasach) pisała uwagi o wyglądzie zebranych i ich zachowaniu. Protokół dzisiejszego zebrania brzmiał, jak następuje:
Po prezentacji redaktora Muszyny przewodniczący Turoń proponuje, aby najpierw rozpatrzono sprawy bieżące, a później węzłowe zagadnienia dotyczące podziału kredytów uzyskanych na rozwój bazy turystyczno-sportowej.
Zebrani w milczeniu wyrażają zgodę.
Jako pierwszy zabrał głos towarzysz Miedza Eugeniusz. Chciałby wiedzieć, dlaczego jeszcze nie jest gotowa trybuna przed budynkiem prezydium. Za trzy dni pochód, a tu same deski leżą i nie dokończony szkielet. Deski nie są należycie zabezpieczone — co to za bałaganiarska robota? (Jak zwykle: głośno i niegrzecznie! — uwaga Lenki.)
Wyjaśnienie składa kierownik Wydziału Gospodarki Komunalnej — towarzysz Rybaczyński. Sprawa trybuny wygląda tak: stolarz, właściciel prywatnego zakładu,