Strona:Kazimierz Orłoś - Cudowna melina.djvu/155

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Stali potem przy oknie i patrzyli na rzekę i na wzgórza po drugiej stronie. Jak kiedyś zachodziło słońce.
— Będzie lepiej — powiedział Turoń. — Musi być lepiej, nie można wiecznie tak żyć. To ślepa ulica. — I dodał: — Tylko nie trzeba opuszczać rąk.
Muszyna zaśmiał się (miał lekką chrypę): — Kto tu opuszcza ręce, Heniu? Wszyscy tylko patrzą, co gdzie ukraść.
Przewodniczący nie dosłyszał albo nie zwrócił uwagi.
— Musi być lepiej — powtarzał. — Musi być lepiej.
Za ścianą Małgosia grała na pianinie gamy. Patrzyli na wzgórza po drugiej stronie. Nad linią ciemnych drzew zastygły czerwone obłoki. W miejscu gdzie zaszło słońce.