Strona:Kazimierz Orłoś - Cudowna melina.djvu/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Za to, co dla męża zrobił. — I pochyliła się nisko.
Dom był stary, drewniany i tak jak u Lenki, okna były małe. Podłoga jakby zapadła się niżej. Pachniało drzewem i wanilią z drożdżowego ciasta. Wchodząc do dużego pokoju, w którym stał przygotowany stół, trzeba było uważać na wysoki próg. Pokój był ciemny, zaraz za oknami rosły jabłonki, a na parapetach stały kwiaty (prymule w doniczkach owiniętych białą bibułką). Na ścianie, nad czarnym oszklonym kredensem, wisiał święty obraz: Pan Jezus w łódce na wzburzonym jeziorze Genezaret.
Groszek pokazał Muszynie akwarium. Stało pod palmą daktylową w kącie pokoju. Wnętrze oświetlała żarówka: widać było kolorowe rybki i jasnozielone wodorosty.
Siedzieli potem przy okrągłym stole przykrytym obrusem z grubego płótna. Groszkowa podała rosół z kury. Listki pietruszki pływały między żółtymi okami tłuszczu.
Rozmowa ożywiła się przy drugim daniu (szczupak złowiony przez Staszka), kiedy stary rozlał nalewkę.
— Jałowcówka własnej roboty — zachwalał. — Pozwoli pan redaktor!
Muszyna nie odmawiał. Pierwszy podniósł kieliszek: — Zdrowie gospodarzy!
Stach Groszek zaprotestował głośno: — Bardzo przepraszam, panie redaktorze, ale pijemy zdrowie gościa!
Nalewka była ostra, pachniała igłami jałowca. Kobiety umoczyły tylko wargi w kieliszkach, mężczyźni wypili do dna. Piotruś napił się kompotu ze szklanki. Kiedy Groszkowa podała deser (kawę, budyń w salaterce i drożdżowe ciasto z kruszonką), mówili już głośniej i śmiech słychać było w ogrodzie. Stary wstał, wyjrzał za próg, a potem pozamykał okna.