Strona:Kazimierz Orłoś - Cudowna melina.djvu/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— W terenie — odpowiadała najczęściej sekretarka. Muszyna postanowił czekać na miejscu.
Baraki przedsiębiorstwa stoją przy Projektowanej, niedaleko domu Turoniów. Niby na placu budowy, choć w ciągu dwóch lat stanął tylko jeden blok. Muszyna zrobił zdjęcie wykopu pod fundamenty, z kałużą wody na dnie. Obok nieruchoma koparka z uniesioną w górę szuflą. Sekretarka inżyniera widziała z okna baraku, jak Muszyna chodził fotografując rdzewiejący dźwig, stosy na wpół zgniłych desek, ten pusty wykop i koparkę. W dwie godziny później podała inżynierowi kartkę, którą Muszyna zostawił. Mówiła przejęta wizytą redaktora:
— Panie dyrektorze, był ten dziennikarz z gazety, czekał dwie godziny. Przedtem chodził po placu i fotografował wszystko.
Szafranek (łysy, niski mężczyzna z fajką, której zapach czuć było we wszystkich pokojach baraku — fajkę paliło za jego przykładem już kilku innych pracowników) wziął bez słowa papier. Wszedł do gabinetu, usiadł za biurkiem i zaczął czytać.
Kartka była napisana na maszynie. Muszyna przepraszał za formę, w jakiej się zwraca. Ponieważ poprzednio kilkakrotnie nie mógł się z inżynierem skontaktować, pozwolił sobie, na wszelki wypadek, napisać przed wizytą list. Wierzy, że nie sprawi kłopotu, prosząc o wyjaśnienie kilku spraw. Potem następowały pytania. Pierwsze: „Dlaczego dotychczas wybudowano tylko jeden blok, skoro w planie przewidywano budowę aż trzech i to do końca minionego roku?” Pytanie drugie: „Czy inżynier Szafranek zna warunki, w jakich mieszkają ludzie z tak zwanej drewnianej dzielnicy i czy fakt ten nie wpłynie na przyspieszenie tempa budowy?” Pytanie trzecie: „W jaki sposób zabezpieczono materiały budowlane na placu i czy zdarzają się kradzieże?” Pytanie czwarte: „Czy towarzysze z Najwyż-