Strona:Kazimierz Bartoszewicz - Trzy dni w Zakopanem.djvu/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

liny Strążyskiej, wydał mu się karkołomnym i męczącym.
To prawda! Ale w opisywaniu stosunków miejscowych, poczciwy amator preferansa z kociołkiem na nieszczęście mało, albo może wcale się nie pomylił.
Rzeczywiście, tak jak jest, dalej w Zakopanem być nie może, jeżeli miejscowość ta ma odciągać amatorów letnich wycieczek od obczyzny. Piękne widoki nie wystarczą, bez jakiej takiej wygody dla ciała. Dziś Zakopane jest modą, a powinno stać się potrzebą.
Trudno, w tem miejscu przynajmniej, rozwodzić się nad potrzebami Zakopanego, ale sam fakt, iż prawie wyłącznie tylko górale są miejscowymi przedsiębiorcami, wystarcza do zrozumienia do jakiego stopnia niedołęztwo przedsiębiorcze tkwi w naszem społeczeństwie. Góral wynajmuje mieszkanie, góral ma najpierwszą restauracyę, góral buduje łazienki, góral też robi tysiące, dziesiątki, a nawet są wypadki, setki tysięcy. Czyż taka miejcowość nie daje pola dla przedsiębiorców, obeznanych z wymaganiami publiczności?
Przejedźmy tylko granicę węgierską, a zobaczywszy zaraz inny świat i inne stosunki, z żalem