Strona:Kazimierz Bartoszewicz - Trzy dni w Zakopanem.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

14 Sierpnia. O trzeciej stanąłem w Nowym Targu. Ten Nowy Targ nazywa się miastem, — a no, niech się nazywa kiedy mu z tem dobrze, a mnie to nic nie kosztuje.
Podczas krótkiego pobytu w tem mieście, dowiedziałem się, że pan Herz ma w niem restauracyę. Dano mi w niej zimny rosół i zimną pieczeń, — zapewne to już skutki chłodnego powietrza górskiego. W sosie od pieczeni była mucha, dobrze odżywiona i jeszcze lepiej usmażona. Drugą muchę znalazłem w piwie, trzecią w bułce. Notuję więc skwapliwie spostrzeżenie: muchy w okolicach górskich Galicyi są artykułem spożywczym, dodawanym dla smaku do napojów, mięsa i pieczywa.
Od Nowego Targu trząsłem się jeszcze trzy godziny. W Białym Dunajcu towarzyszyły jadącej budzie całe zgraje bębnów góralskich, wrzeszczących: witajcie! i rzucających do budy bukieciki z bławatków i rumianków. Owacya ta spodobała