Strona:Karol du Prel - Zagadka człowieka.djvu/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rody. Zmiany w owym świecie mogą jednak pochodzić od jego mieszkańców. Jeżeli pomyślimy sobie istoty tak materyalne, że twardością przewyższają żelazo, to te istoty mogą przenikać swem ciałem granit, tak jak my powietrze. Jeżeli wyobrazimy sobie istoty tak eterycznie rozcieńczone jak eter, tak, iż mogą przenikać pory granitu, to dla istot tych nie będzie istniał granit. Te dwa jednak rodzaje istot będą wzajemnie uważały się za niemożliwość, zupełnie tak, jak Ludwik Buchner zaprzecza faktom, że widma mogą przenikać przez zamknięte drzwi.
Z tego stanowiska spirytyzm przestaje być paradoksalnym. Gdy przeto materyalista sądzi, że wiedza przyrodnicza nigdy nie uzna spirytyzmu, jako sprzecznego z naszemi prawami przyrody, to wypływa z powyższego, że rozsądne przyrodoznawstwo może go akceptować dziś, a przynajmniej musi a priori przyjąć jego możliwość. Wszystko sprowadza się do doświadczenia, którego się nigdy nie dokona, jeżeli będziemy tak postępowali jak owi profesorowie, którzy wzbraniali się przyjść, gdy ich zaprosiłem na seans spirytystyczny. Jeżeli materyalizm sądzi, że należy na wieki porzucić spirytyzm, to nie pojmuje samego siebie; spirytyzm bowiem leży na linii przedłużenia wiedzy przyrodniczej, stanowi nawet wniosek logiczny z materyalistycznych przesłanek.
Możemy znowu powrócić do psychologii, która może znaleźć silne podstawy bez spirytyzmu, dla której wszakże spirytyzm posiada wartość dalszego potwierdzenia.
Stosunek dwóch osobowości naszego podmiotu jest tego rodzaju, że wprawdzie dusza jest dla nas nieświadomą, a właściwie niewiadomą, lecz nie my jesteśmy nieświadomi duszy. Dlatego bez pamięci budzimy się