Żebrak. (z rozczuleniem). Anneczko!... nie poznajesz mnie?...
Anna. (przypatrując się chwilkę twarzy staruszka). Mój ojcze! (Rzuca się w objęcia).
Żebrak. (spoglądając w niebo i przytulając córkę do siebie). Dzięki Ci, Ojcze niebieski, za tę chwilę!
Gałka. (wchodząc). A przecież będzie po mojemu; Hermina będzie twoją, róbcie co chcecie.
Barbara. Byliśmy w tej chwili tak niewypowiedzianie szczęśliwi, i dla czegoż pan przerywasz naszą radość?
Gałka. Oto list z Berlina! Przeczucie powiada mi, że wesołą dla was przynoszę nowinę.
Kazimierz. (otwiera kopertę i czyta chwilę po cichu; potem). I cóż po tajemnicy w gronie tak wiernych przyjaciół. Słuchajcie,
co pisze Hermina:
Barbara. Jakże ewangeliczka może takiemi słowy zaczynać list, przecież to pozdrowienie katolickie? Czy takim sposobem chce sobie nas ująć?
Gałka. Coście wy za dziwni ludzie! Chcecie być gorliwymi katolikami, a oburzacie się na katolickie pozdrowienie. Możebyście woleli, żeby list rozpoczynała: „Gut Morgen!“
Barbara. Ale mnie sie to zdaje być szyderstwem.
Gałka. Lepiej, żebyście dalej cierpliwie słuchali.
Kazimierz. (czyta). „Wielkiej łaski użyczył Bóg domowi naszemu; jestem katoliczką i członkiem tej samej wiary co Ty i Twoi rodzice. Nie