Strona:Karol Miarka - Dzwonek świętej Jadwigi.pdf/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Barbara. Niech ci Bóg zapłaci, czcigodny ojcze!
Czarniecki. I jakże ci się odwdzięczymy?
Żebrak. Toście mi już tysiąckrotnie zapłacili, wychowawszy opuszczoną sierotę.
Barbara. Annę?
Czarniecki. Czy ją znasz?
Żebrak. (drżącym głosem). To moje dziecię! Ja Ludwik Paprocki, którego Moskale wywieźli na Sybir.
Barbara. Czy to być może?
Anna. (wchodząc, uderzona widokiem Kazimierza). Witam pana...
Kazimierz. Anneczko! tak witasz Kazimierza, który wiernie chował twój pierścień?
Anna. Powiadał mi Stach na polu, że Kazimierz wielkim panem, i że... (zakrywa twarz rękami).
Kazimierz. Że Kazimierz zapomniał o Annie, nieprawda?...
Anna. Powiedział mi, że wpadł w sidła...
Kazimierz. Dzięki Bogu, uwolniłem się z nich tak, że całe serce ofiarować ci i śmiało o twoją rękę prosić mogę.
Anna. (smutnie). Zawiodłeś się, Kazimierzu. Kocham cię miłością siostry, ale więcej nie żądaj.
Kazimierz. (do siebie). Zasłużyłem na to upokorzenie. (Do Anny). Chcesz mnie ukarać, Anneczko!
Anna. Nie zrozumiałeś mnie, Kazimierzu. Kiedy ojca mojego w kajdanach wywozili na Sybir, a z nim tysiące i tysiące nieszczęśliwych rodaków, wtedy ja biedna dziewczyna zawołałam do Boga: „Boże, ofiaruję Ci całe moje życie, a natomiast zmiłuj się nad ojcem i nieszcześliwym na-