Strona:Karol Miarka - Dzwonek świętej Jadwigi.pdf/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

poproszę go, żeby do Kazimierza napisał list. l ja sam pisać będę i prosić dziecko na miłość Boską! Kazimierz miał dotąd dobre serce; niepodobna, żeby w krótkim czasie tak zakamieniał i wcale nie zważał na prośby i łzy rodziców.
Barbara. O ja inaczej malowałam sobie przyszłość naszą, a teraz się wszystko zmieniło.
Czarniecki. Nie przystoi na chrześcijan rozpacz. Szukaj pomocy u Tego, w ręku którego serca są miękkim woskiem.

(Ktoś stuka do drzwi).

Barbara. Któż przychodzi?
Czarniecki. (Idzie i otwiera drzwi).
Żebrak. (wchodząc). Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Czarniecki. Na wieki. Proszę dalej ojcze, odpocznijcie.
Żebrak. Bóg wam zapłać za miłe przyjęcie. O jak to miło sercu, kiedy po długiej tułaczce po obcych krajach, znów na ojczystej ziemi spotkać staropolską gościnność.
Barbara. Więc z daleka przychodzicie?
Żebrak. Oj z daleka, bo już drugi rok podróżuję, odbywszy więcej jak tysiąc milową drogę. Słyszeliście o Sybirze!?
Barbara. Usiądźcie ojcze. Ile razy nam kto przypomni Sybir, staje nam na myśli drogi przyjaciel, który zginął w wodach Wołgi.
Żebrak. Któż policzy Polaków, którzy tam zginęli, i którzy daremnie tęsknili za rodzinną ziemią, i nie dostąpili tego szczęścia jak ja. Nie pojmiecie, co to znaczy to słówko Ojczyzna!
Czarniecki. l dopieroście teraz przybyli?