Żebrak. Przychodzę ostatni raz do ciebie, świątynio Pańska, któraś mi tem droższa. żeś poświęcona św. Jadwidze, patronce narodu polskiego. Nie spodziewałem się, że w głównem mieście państwa niemieckiego znajdę polskie nabożeństwo i tak wielką liczbę wiernych rodaków, którzy się odznaczają silnem przywiązaniem do wiary i Ojczyzny. Słońce zaszło na pogodnem dzisiejszem niebie, i mnie już zachodzi na widnokręgu pochmurnego życia. Zdala słychać wrzawę uliczną, lecz tu około świątyni błogi panuje spokój. Dobrze tu spoczywać i pomodlić się do świętej Patronki, aby mnie do ojczystej ziemi szczęśliwie doprowadziła. (Usiada na schodach i szepce różaniec).
Kazimierz. Los mój rozstrzygniony. Przykry to dla mnie krok stanąć przed pastorem i kazać się wpisać za członka wiary, której się w sercu wyrzekam. Darmo, danego słowa Lehmanowi i Herminie złamać nie mogę, zresztą pocieszam się nadzieją, że wkrótce po weselu nawrócę moją żonę.
Żebrak. Błogosławieni rodzice, którzy tak pobożnego wychowali młodzieńca, błogosławiony