Strona:Karol Miarka - Dzwonek świętej Jadwigi.pdf/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Gałka. Nie, ja muszę z panem dyrektorem pomówić o ważnym interesie, bo mam polecenie.
Kazimierz. Od kogo?
Gałka. To tylko pod sekretem mogę panu powiedzieć.
Kazimierz. Proszę siadaj pan. (Gałka przysuwa krzesło do Kazimierza).
Gałka. Jedna tu dziewczyna szaleje za tobą...
Kazimierz. (obojętnie). Ej, co tam w żarty się bawić.
Gałka. Ale to nie żarty! młoda, ładna, niezmiernie bogata; hrabiowie i baronowie ubiegają się o nią.
Kazimierz. (z szyderczym uśmiechem). A ja ani hrabia, ani baron.
Gałka. Ale szaleje za tobą; tyś w jej oczach więcej, jak tysiąc baronów.
Kazimierz. (figlarnie). I któraż to mnie uszczęśliwić pragnie?
Gałka. Oj ślepa młodości! widzisz ją codziennie i nie poznajesz się na miłości, którą ja, obcy tu górnoślązak przy pierwszem spotkaniu się z dziewczyną odkryłem.
Kazimierz. Nie domyślam się, a tem mniej wierzę, bo w Berlinie nie znam nawet ładnej dziewczyny.
Gałka. Oj znasz ją dobrze i widujesz się z nią codziennie.
Kazimierz. Nie rozumiem pana i dlatego proszę nie trapić mojej ciekawości.
Gałka. (pompatycznie). Hermina, córka pana Lehmana.
Kazimierz. Ha! ha! ha! to zabawne! kpij sobie pan z poczciwych ludzi.
Gałka. Ależ to szczera prawda.