Strona:Karol May Sąd Boży 1930.djvu/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

bratankiem i prawnukiem szatana! Emirze, pociągnij jutro z nami przeciw Kurdom Akra, a przebaczymy ci, żeś podkradł się pod meczet!
— Nie potrzeba mi waszego wybaczenia, a zresztą, nie chcę mieć nic wspólnego z muzułmanami, którzy modlą się do zmarłej kobiety!
Oczy jego znowu zabłysły groźnie.
— Zmarła kobieta? Gdybyś nie miał djabła w sobie, poczułbyś mój nóż pomiędzy żebrami! My wiemy, jak potężna jest Fatyma. Chrześcijanie wierzą w Marryam i trzymają ręce splecione. My zaś modlimy się do Fatymy, używając różańca o dziewięćdziesięciu dziewięciu paciorkach, gdy wam potrzeba stu pięćdziesięciu większych i mniejszych paciorków, aby ubłagać swą Marję. Czy Fatyma nie jest więc łaskawsza i potężniejsza?
Ya killet, el ’akl! — Jakie brednie! Łaskę i potęgę obliczać paciorkami różańca! Czy weźmiesz przy modlitwie do twojej Fatymy jeden czy też tysiąc koralików, rezultat będzie taki sam, — nic ci nie pomoże.
Przystąpił do mnie i rzucił spojrzenie bazyliszka:
— A więc nie wierzysz, że nasz masbaha[1] jest lepszy od twego?

  1. Przypis własny Wikiźródeł Brak w tekście, powinno być: Różaniec.
103