Strona:Karol May - Yuma Shetar.djvu/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szą obelgą dla wojownika? Jeśli mnie obcy tak nazwie, natychmiast zmiażdżę mu czaszkę; gdy czyni to przyjaciel, muszę przypuścić, że zwarjował nagle. Jeżeli czujesz się dotknięty, nic na to nie poradzę, wszakże sam wywołałeś mój sąd!
— Ja nie cofam swojej obelgi. Chcesz uwolnić Vete-ya!
— Tak, lecz postawiłem mu warunek, którego nie wypełni, wiem tedy, że wolności nie odzyska.
— Co ty wogóle masz z nim do mówienia! To właśnie widzi mi się podejrzane, że pertraktujesz z Vete-ya pokryjomu, sądząc, że jesteśmy pogrążeni we śnie!
Położyłem mu rękę na ramieniu z taką siłą, że zgiął się na pół stopy, i odparłem poważnie:
— Od kiedy to wódz Mimbrenjów jest moim strażnikiem? Skoro Old Shatterhand czuwa, inni mogą spać spokojnie; pamiętaj o tem! Wybaczam ci, żeś mnie nazwał zdrajcą, bo wkrótce przekonasz się, jak dalece zbłądziłeś! Lecz dość na tem! Skończyłem!
Chciałem odejść; on zatrzymał mnie powtórnie i krzyknął:
— Nie, to jeszcze nie koniec! Musisz walczyć ze mną! Natychmiast wyciągnij nóż, inaczej zakłuję cię bez pardonu!
Czerwoni, którzy, jako dzicy, sen mają o wiele lżejszy od białych, obudzili się na krzyki starego. Winnetou wstał również i podszedł, aby spytać:
— Dlaczego mój czerwony brat wyzwał Old Shatterhanda?
— Obraził mnie. Oświadczył, że postradałem zmysły!
— Dlaczego tak oświadczył?
— Dlatego, że nazwałem go zdrajcą.

125