Strona:Karol May - W wąwozach Bałkanu.djvu/365

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   343   —

Daremnie szukaliśmy wzrokiem ludzi. Budynki po prawej i lewej stronie służyły widocznie do celów gospodarczych, a przeciwległy wyglądał na dom mieszkalny, Wyglądał tylko tak, gdyż nic nie potwierdzało tego przypuszczenia. Były tam okiennice, ale okien nie było.
Komina także nie zauważyłem. Drzwi były wązkie i nizkie. Mimo to podjechaliśmy i zsiedliśmy przed niemi.

Teraz dopiero ukazała się w drzwiach jakaś ludzka istota. Nie umiałem wtedy określić, czy była męskiego, czy żeńskiego rodzaju. Postać ta miała na sobie szerokie czerwone spodnie, związane tuż nad kostkami. Od szyi zwisała aż do kolan koszula, przepasana w biodrach rzemieniem. Niegdyś była to może biała fustanella, ale teraz wyglądała tak, jak gdyby dziesięć pokoleń malarzy pokojowych używało jej jako bluzy do roboty