Strona:Karol May - W wąwozach Bałkanu.djvu/363

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   341   —

Wyjeżdżając z bocznego wąwozu na dolinę Strumicy, wiedziałem, że wedle mapy ciągnie się wzdłuż rzeki starannie zbudowany gościniec, tymczasem to, cośmy zastali, nie dałoby się porównać z naszą drogą powiatową. U nas lepiej założone są drogi, któremi chłopi jeżdżą w pole.
Od chwili, kiedy zjechaliśmy na ten tak zwany trakt wojskowy, należało stracić z pięć godzin, aby się dostać do Ostromdży, jeżeli się nie chciało koni zbytnio natężać. Ta miejscowość była celem naszej jazdy dzisiejszej.
Czytałem niegdyś stare dzieło geograficzne o Turcyi. Skręcając na drogę do Ostromdży, przypomniałem sobie, że wedle tego dzieła leży Ostromdża na skraju pagórka, na którym stoi stary, zburzony już zamek. W sąsiedztwie odbywały się tu słynne jarmarki, a na stokach miały się znajdować źródła gorące. Ale ktoby zdawał się na panoramę Turcyi europejskiej, pochodzącej coś z roku 1812.
Z nowszych dat wiedziałem, że miasto liczy siedm do ośmiu tysięcy mieszkańców, przeważnie Turków i Bułgarów, uprawiających dużo bawełny i tytoniu. Byłem ciekaw, jak się nam przedstawi to miasto.
Niestety czuł Halef wciąż jeszcze ból w piersiach. Z ostatniej przygody w gołębniku wyniósł widocznie jakieś, choć nie ciężkie, uszkodzenie wewnętrzne. Nie skarżył się wprawdzie, ale musieliśmy konie puścić w tempie powolnem, ażeby się nie nadwerężał.
Na lewo od rzeki rozciągała się równina, wznosząca się potem wolno do Welicy, a po prawej spadały wzgórza Plaszkawica Planiny w dół dosyć stromo.
Dojechaliśmy do Radowy, nędznej mieściny, której mieszkańcy oddawali się, jak się zdaje, uprawie szlachetnej tytoniowej rośliny. Następnie prowadziła tak zwana droga przez starożytny most na drugi brzeg rzeki. Jadąc powoli, dostaliśmy się dopiero po południu do wsi Dabili, jako ostatniej stacyi przed Ostromdżą.
Nie uszło mej uwagi, że Halef od czasu do czasu