Strona:Karol May - W wąwozach Bałkanu.djvu/347

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   325   —

— Jaką masz na myśli?
— Złożona jest w przykazaniach pisma świętego. „Starajcie się najprzód o królestwo Boże; wszystko inne przypadnie wam samo z siebie w udziale“.
— Masz słuszność. Czy znasz pismo święte i jego nauki?
— Rozczytywałem się w niem i badałem, bo ono zawiera żywot wieczny, ale duch ludzki jest za słaby, aby znieść światło boskie. Myślałem często tygodniami nad jednem słowem biblii i poczułem, że popełniłem zuchwalstwo. Następnie czytałem sercem i znalazłem odrazu, co właściwe.
— Sercem? Kto potrafi tak czytać! Czy znalazłeś tam, co mówi biblia o śmierci i życiu wiecznem?
— Tak.
— Czy wierzysz w życie po śmierci?
— Gdybym nie miał tej wiary, lepiejby było, żebym wcale na świat nie przyszedł. Wiara w wieczną szczęśliwość jest już jej początkiem.
— A więc duch żyje po śmierci?
— Całkiem pewnie.
— A czyściec istnieje?
— Tak.
— My powiadamy, że go niema. A czy są widma?
— Nie.
— O, ktoby temu uwierzył! Są dusze, co nie mogą zaznać spokoju i wracają na ziemię jako widma. Ja to wiem. Dlatego jestem tak i nieszczęśliwy i dlatego poszczę z żoną. Sądzimy, że może odkupimy ją w ten sposób.
— Ją? Kogo masz na myśli?
— Tę, której grób odwiedziłeś. Moją córkę.
— Czy chcesz powiedzieć, że chodzi jako widmo?
— Tak.
— Nieszczęsny! Kto był na tyle złośliwy, żeby w ojca wpoić wiarę w błąkanie się córki po śmierci.
— Ja to wiem dobrze!
— Czy widziałeś ją?