Strona:Karol May - W wąwozach Bałkanu.djvu/339

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   317   —

mość powiększyła dziesięciokrotnie moje uszanowanie dla niego, kopnął go Arnauta tęgo w brzuch i zawołał:
— Psie, kogo masz obsługiwać? Mnie, czy tego tam? Czy sądzisz, że mogę tu leżeć, jak długo tobie się spodoba? Ja ci pokażę, że masz przed sobą urzędnika padyszacha!
Starszy lekarz przykucnął znowu co prędzej, ujął namydloną czaszkę i obrabiał ją dalej.
Miałem zamiar właściwie zaraz ruszyć w dalszą drogę, ale zatrzymało mnie „stawianie baniek“. Chciałem zobaczyć, jak się ten słynny mistrz sztuki lekarskiej zabierze do tej operacyi. Usiedliśmy więc obok siebie tak ciasno, żeby się tamtych nie dotknąć.
Gdy wszedł gospodarz i zapytał, czego sobie życzymy, kazałem podać raki, jako jedyną rzecz, na którą się można było zdecydować.
Golarz skończył robotę i jął błyszczącą czaszkę wycierać końcem kaftana, opluwszy go wpierw oczywiście. Następnie obnażył Arnauta swój korpus, przyczem okazał nam w każdym razie zaszczyt niemały, zniżając się do oświadczenia:
— Gidżiszim war — świerzbi mnie skóra.
Kilka dobrych uderzeń harapem lepszy skutek sprowadziłoby niż bańki.
Starszy lekarz przyniósł z kąta worek i wydobył zeń kilka przedmiotów, które wydały mi się staremi wagami zegarowemi. Mogły one zawierać po cztery dziesiętne litra. Do tego należał jeszcze instrument, podobny do nieużywanych nożyczek do obcinania knotów u świec.
Zapalono raki, a doktór potrzymał jedną z wag nad płomieniem. Gdy powietrze rozrzedziło się pod wpływem ciepła, musiał się Arnauta położyć na brzuchu, a golarz usiłował przytwierdzić mu do pleców olbrzymią bańkę.
Brzeg naczynia rozgrzał się mocno. Arnauta poczuwszy ból, wypalił starszemu lekarzowi tak silny policzek, że uderzony rozciągnął się jak długi koło ofiarodawcy.