Strona:Karol May - W wąwozach Bałkanu.djvu/338

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   316   —

nim część ubrania, zwaną spodniami tylko przez niego. Miały one na sobie tyle brudu, a właściciel pracował z takim naciskiem, że otaczała go gęsta chmura kurzu. Naprzeciwko nich zajął miejsce trzeci z rynką mleka między wyciągniętemi nogami i skrobał nożem czosnek do mleka. Pod trzecią ścianą siedział na ziemi czwarty i golił piątego, trzymając na kolanach jego głowę. Tym piątym był brodaty Arnauta. Na namydlonej czaszce miał tylko kosmyk włosów. Golarz rozmazywał wszystko, co zeskrobał z czaszki Arnauty flegmatycznie na ścianie i wyrabiał podczas tego miny, jakich nie widziałem nawet u golibrodów murzyńskich w Stanach Zjednoczonych. A to coś znaczy, bo ci czarni Barbers są słynni ze swoich min.
Ujrzawszy nas wchodzących i usłyszawszy nasze pozdrowienie, zaczęli ci panowie najpierw mierzyć nas wzrokiem. Po chwili zajęli się operator paznokci i czyściciel ubrań dalszym ciągiem swoich czynności. Człowiek z mlekiem skorzystał z tej sposobności, pakując w usta niebezpieczną dla życia dozę czosnku. Golarz natomiast zerwał się, skłonił głęboko i rzekł:
— Chosz geldinic; bendenic el ypir — bądźcie pozdrowieni, wasz sługa całuje rączki!
Ponieważ nie wyglądaliśmy tak brudno jak ten, który spodnie czyścił, wziął nas golarz za ludzi dostojnych.
— Mehandżi nerde — gdzie jest gospodarz? — zapytałem.
— Dyszar dadyr — na dworze.
— Berber-zen — jesteś golarzem?
— Hej, hej; im hekim baszi — czemuby nie; jestem starszym lekarzem!
Wygłosił te słowa tonem, od którego nie istnieje silniejszy do wyrażenia dumy i pewności siebie, wskazał na Arnautę i dodał z miną poważną:
— Onu da szisze komarim — postawię mu także bańki!
Zanim jeszcze zdołałem powiedzieć, że ta wiado-