Strona:Karol May - W sidłach Sefira.djvu/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Gdy się miało prawdziwego Winnetou za nauczyciela w bieganiu i gdy się tak pięknie odświeżonym, mokrym i orzeźwionym wyszło z wody, jak ja teraz, kroki same się zdwajają. Już po upływie pół godziny ujrzałem na prawo od siebie odblaski ogniska i zbliżyłem się do rozpadliny, gdzie powinny były się znajdować nasze konie.
Kochane zwierzęta powitały mnie radosnem parskaniem. Gdyby to był dzień, byłyby z radości zarżały. Leżały w tej samej pozie, w jakiej je zostawiłem; pogłaskałem je na znak wdzięczności za posłuszeństwo; potem musiały wstać, bo śpieszno mi było do Birs Nimrud. Najchętniej byłbym się przejechał do Peder-i-Baharata, aby jemu i jego hołocie pokazać, jak długo mnie więzić można, ale to byłoby nietylko bezużyteczne, lecz dla naszych celów wysoce szkodliwa przechwałka, to też zaniechałem tego zamiaru. Barkh Halefa został obarczony bronią i rzeczami; Ben Rih przyjął mnie na swój grzbiet, poczem wjechaliśmy w okolicę, którą przed chwilą przebyłem, jako szybkobiegacz. Jakie zdarzenia czekały mnie w Birs Nimrud? Trzeba było uwolnić Halefa. Jak to przeprowadzić — to zależało od miejsca i warunków jego uwięzienia. Przyrzekłem sobie jednak