Strona:Karol May - W sidłach Sefira.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Dlaczego? Dlaczego!!! To doprawdy nie do pomyślenia, że jeszcze możesz o to pytać! Jestem przekonany, że twoja mądrość i przenikliwość wygląda tak samo, jak twoja waleczność, o której przed chwilą mówiłeś. Zabił twoich ludzi, aby nie mieć świadków, jeśli zatem zostawi cię przy życiu, ma w tobie świadka swej zbrodni. Pomyśl nad tem!
— Allah! Allah! Co ty mówisz! Rozumiem co myślisz!
— A kiedy bandyta pokazuje komu swe skarby, robi to wtedy tylko, kiedy jest pewien, że odnośny człowiek nie zdradzi go. Tę pewność daje tylko śmierć!
Mebada! — Boże uchowaj! Pogrążasz mnie w rozpaczy czarnej, jak głębia otchłani!
— Jestem szczery z tobą. Raz już obdarzyłeś mnie nieufnością i drogo za to zapłaciłeś. Jeżeli znów mnie nie usłuchasz, licz na siebie samego. Nie ujrzysz więcej nieba, lecz tutaj zostaniesz zakłuty, jak twoi ludzie.
— Jesteś o tem przekonany?
— Jest to moje mocne, niezachwiane przekonanie!
— Niechże się Allah zmiłuje nade mną! Chcę ci wierzyć, tak, muszę ci wierzyć, gdybym nawet