Strona:Karol May - W pustyni nubijskiej.djvu/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Piasek był luźny i zacząłem go rozkopywać, przyczem zauważyłem tuż obok ślady krwi. A więc krew tu płynęła! Grzebałem z nerwową szybkością, i wkrótce dotknąłem się jednej bosej nogi, a potem drugiej. Chwyciłem za obie, zacząłem ciągnąć i wkońcu trupa wydobyłem z piasku.
Dzięki Bogu, nie był to ani porucznik, ani Ben Nil, ani Selim. Był to jakiś nieznany mi, brodaty, ogorzały od słońca człowiek, z twarzą napół arabską, a napół murzyńską. Zdjęto zeń szaty — był nagi, a w piersi miał szeroką ranę od pchnięcia. Nóż trafił w serce.
Kim był ten człowiek i kto go przebił? Chciałem czem prędzej popędzić w dalszą drogę, ale po namyśle postanowiłem się wprzód dokładnie na miejscu rozejrzyć.
Doszedłem do wniosku, że moi towarzysze stoczyli bój z owymi pięciu jeźdźcami, jednego z nich położyli trupem, wkońcu jednak ulegli przemocy i dostali się do niewoli.
Należało pośpieszyć im na ratunek.

82