Strona:Karol May - W pustyni nubijskiej.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

osiągniemy nic, chyba tylko zwiększymy możliwość spotkania się z ludźmi.
Rozłożyliśmy się obok pakunków na ziemi. Żołnierze trzymali się w pełnem uszanowania oddaleniu. Ze spojrzeń, rzucanych na mnie, widać było, że się cieszą z mego przybycia. Znali mnie ze statku i uważali widocznie za człowieka, którego obecność mogła im się na coś przydać. Skromny Ben Nil usiadł przy nich. Selim miał wielką ochotę zbliżyć się do nas, porucznik jednak spojrzał nań w ten sposób, że bohater odwrócił się i poszedł do żołnierzy. Zmierzył ich z góry i powiedział:
— A zatem jesteście asaker[1] reisa effendiny, którego zamierzamy uszczęśliwić naszą pomocą? Spodziewam się, że będę z was zadowolony. Czy mnie znacie?
— Nie — odrzekł jeden z nich, który, podobnie jak inni, ze zdumieniem przypatrywali się Selimowi nie wiedząc, jak się ma wobec niego zachować.

— Jesteście zatem zupełnie obcy

  1. Liczba mnoga od askeri — żołnierz.
46