Strona:Karol May - W pustyni nubijskiej.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w Korosko, z nim samym rachunek załatwię.
— A zatem zgoda, postaraj mi się tylko jak najrychlej o dobre wielbłądy wierzchowe, bo te, które tu widzę, są zbyt ciężkie i powolne; zresztą, i tak wynajął je pewnie Turek, który tu ze mną przybył.
Szech zrobił chytrą minę i odrzekł:
— Jesteś wprawdzie Frankiem, lecz wiesz może, kto potężniejszy od najpotężniejszego księcia?
— Myślisz prawdopodobnie o otwartej ręce?
— Tak, ręka otwarta wszystko może.
Wydobyłem kilka egipskich talarów, a kiedy mu je podałem, pochwycił szybko, schował i powiedział:
— Effendi, jesteś najmędrszym z mędrców, a dobroć twoja równa się miłosierdziu. Bądź pewny, że cię obsłużę tak, jak samego reisa effendinę, szybko i dobrze. Niech ci się nie zdaje, że przewoźnicy tutejsi posiadają te tylko wielbłądy, które przed sobą widzimy; mają i lepsze, ale tych nie pokazują odrazu, aby od po-

36