Strona:Karol May - W pustyni nubijskiej.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— A ja mógłbym przysiąc, że współudział w handlu proponował mi zupełnie serjo.
— I ja jestem tego samego zdania, mimo to jednak muszę go puścić wolno, coprawda tylko na dzisiaj. Będziemy już nad nim czuwali. A teraz wróćmy do poprzedniej rozmowy.
— Tutaj nam przeszkadzają. Każ swego hedżina wprowadzić do khanu, a my chodźmy nad rzekę, gdzie będziemy sami i nikt nas nie podsłucha.
Zgodził się na moją propozycję, oddał wielbłąda khandżiemu. Ruszyliśmy nad wodę. Ujrzałem łódź z jednym wioślarzem, płynącą szybko wgórę rzeki.
— To mój człowiek wysłany przez szecha el beled na mój rozkaz do Derr — rzekł porucznik.
— Czy mogę zapytać, poco go wysyłasz?
— Owszem, a nawet musisz to wiedzieć koniecznie. Z Derr pójdzie drugi posłaniec do Abu Simbel, stamtąd trzeci do Wadi Halfa, potem czwarty do

21