Strona:Karol May - W pustyni nubijskiej.djvu/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Znam go pod tem nazwiskiem, jakie ci podał.
— Czy mówił z tobą o łowach na niewolników?
— Tak jest. Wczoraj wieczorem nawet.
— Co powiedział?
— Chciał mi dać siostrę za żonę, jeślibym zechciał dopomóc mu w handlu niewolnikami.
— Opowiedz to obszernie, effendi!
Usłuchałem wezwania, gdyż nie widziałem powodu, dla którego miałbym milczeć na korzyść Turka, lub nawet kłamać. Murad zacisnął zęby i patrzył na mnie wzrokiem, mówiącym wyraźnie, że przy sposobności zemści się krwawo.
— No i cóż ty na to? — zapytał go porucznik, kiedy skończyłem.
— Miałem bardzo słuszny powód, aby mu to powiedzieć. Ten effendi, który nic nie umie i grosza w kieszeni nie ma, chciał mnie zmusić, żebym go ze sobą zabrał jako towarzysza podróży. Z Siut aż tu kosztował mnie mnóstwo

19