Strona:Karol May - W krainie Taru.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Teraz dopiero spostrzegł, do czego zmierzam, i odpowiedział, ukrywając zręcznie zakłopotanie:
— Zapomniałem zaopatrzyć ją podpisem wielkiego szeryfa i pieczęciami. Ukończywszy naukę u muderriego w Medynie, udałem się do Kahiry (Kair), do najsłynniejszego na świecie uniwersytetu przy meczecie Azhara. Było tam przeszło osiem tysięcy laleba (uczniowie), a między nimi wielu, którzy oddawali się naukom z niezwykłym zapałem. Ci zaprowadzili mię do pewnego muderriego, który głosił naukę o Mahdim. Zostałem więc jego uczniem i jemu też zawdzięczam, że mogę dziś głosić po wszystkich krajach przyjście „obiecanego“.
Mówił z taką zarozumiałością, że nie mogłem się powstrzymać od dania pyszałkowi małej nauczki.
— Widzę teraz, — rzekłem — jak sławny jesteś i dostojny w hierarchji mahometańskiej. Czy nie mógłbyś mi objaśnić, która okolica i wogóle miejscowość wsławiła się twem urodzeniem i ma zaszczyt być ci ojczyzną?
Pytanie to nie było mu na rękę. Chwilę rozważał, zanim wycedził niepewnym głosem:
— Urodziłem się w El Damijeh, w Egipcie.
— Szczególne! A ja byłbym się założył, że należysz do Kurdów.
— Dlaczego?
— Przedewszystkiem wskazuje na to twój sposób mówienia przez gardło, co zauważyć można jedynie u Kurdów, a ponadto sam wspomniałeś przedtęm, że Kurdystan jest twoją ojczyzną.

38