Strona:Karol May - Trapper Sępi-Dziób.djvu/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wślad za przyjaciółmi, aby nieść im w razie potrzeby zbrojną pomoc. Oni tymczasem pojechali drogą okrężną, co przedłużyło wyprawę. Wreszcie, niepostrzeżenie dotarli do okolicy hacjendy. Objechali ją rozległem kołem i zatrzymali się na górze El Reparo.
Była to owa góra, w której wnętrzu znajdowała się jaskinia skarbca królewskiego, a na której wierzchołku odbywały się okrutne sceny nad Stawem Krokodylów.
Wpobliżu góry wjechali pomiędzy gęste, cienkie krzewiny, gdy naraz jadący na czele Bawole Czoło osadził konia.
— Jeździec — rzekł, wyciągając rękę.
Towarzysze spojrzeli we wskazanym kierunku i ujrzeli człowieka, który siedział na ziemi, podczas gdy koń tego opodal skubał trawę.
— Musimy go objechać, aby nas nie spostrzegł, — rzekł Piorunowy Grot.
Słońce zachodziło, a góra rzucała mocny cień, mimo to można było ogarnąć wzrokiem rozległą dokoła przestrzeń.
— Jedziemy tam! — zaproponował Miksteka, przyjrzawszy się uważnie siedzącemu człowiekowi. — To vaquero z hacjendy del Erina. Poznaję go, aczkolwiek się zestarzał.
— Czy to oddany człowiek?
— Był zawsze przyjaźnie usposobiony względem wodza Miksteków.
— Przekonamy się, czy trwa w swem usposobieniu!

66