Strona:Karol May - The Player.djvu/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— A korytarz, w który pan wpadł, czy korytarz ten murowany?
— Tak jest, przynajmniej tam, gdzie się zapadłem. Dalej nie mogłem dokładnie rozpoznać, ponieważ nie miałem światła.
— Więc wiem już dosyć i chciałbym tylko zapytać, co się dzieje z ojcem Judyty?
— W sztolni jest, tam, gdzie wszyscy inni.
— A Judyta nie wstawiła się za nim?
— Nie.
— Więc niech mi sennor nie weźmie za złe tego, co powiem: ona jest wprawdzie piękna, ale jest bodaj wyrodkiem. Gdyby mi wpadła w ręce, nie obszedłbym się z nią bardzo delikatnie.
Na to Herkules, który miał nietylko głowę, ale serce zranione, zapytał szybko, z obawą:
— Chyba nie chcecie jej nic złego zrobić?
— Przynaję, że gdyby nosiła spodnie, kazałbym dać jej tęgie kije.
Herkules, usłyszawszy to, począł biadać. Uspokoiłem go jednak zapewnieniem, że zaniecham jej, i opuściłem rannego, gdyż słabość jego charakteru wprawiła mnie w rzetelny gniew. Poszedłem jeszcze do Playera, żeby się dowiedzieć, czy wnioski moje co do jaskini były słuszne. Ów zauważył moją rozmowę z Herkulesem, więc zagadnął:
— Prawdopodobnie ten człowiek opowiadał wam teraz o Almaden. Dziwię się, jakim cudem uciekł stamtąd.
Nie kwapiąc się do wyjaśnień, zbyłem go zapytaniem:
— Uważacie zatem, że tak trudno stamtąd uciec?

149