Strona:Karol May - Tajemnica Miksteków.pdf/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dzie Serce z ziołami; wycisnąwszy , owiązał liśćmi głowę przyjaciela.
Vaquero przygotował tymczasem z gałęzi i koców zabitych służących miękkie, wygodne nosze. Umieściwszy je na dwóch koniach, złożono na nich Ungera.
— A co będzie z hrabią? — zapytał vaquero.
— Należy do mnie — odparł Bawole Czoło. — Pojedziesz z Piorunowym Grotem do hacjendy. Niedźwiedzie Serce zaś zostanie ze mną.
Vaquero oddalił się z rannym Ungerem. Obydwaj Indjanie milczeli przez dłuższą chwilę. Wreszcie Bawole Czoło przeciął więzy, krępujące nogi hrabiego. Gdy jeniec wstał, Tecalto przywiązał go rzemieniem do swego konia. Poczem rzekł do Apacza:
— Niech mój brat jedzie za mną.
Dosiedli koni i ruszyli.
Można sobie wyobrazić, jakie męki zaczęły się teraz dla hrabiego, który musiał biec za koniem. Po jakiejś godzinie wjechali do gęstego dziewiczego lasu Pośrodku wznosiły się mury starożytnej świątyni Azteków. Był tu kiedyś gmach w kształcie piramidy, otoczonej krużgankami i grubym murem. Teraz leżał w gruzach. W jednym z krużganków utworzyła się sadzawka. Tam zaprowadził Bawole Czoło przyjaciela swego i jeńca.
Sadzawka z biegiem czasu przekształciła się w rodzaju małego jeziora, nad którem rosły wysokie drzewa. Tutaj zeskoczyli obaj wodzowie z koni. Miksteka usiadł wśród wysokiej trawy i skinął na Apacza, by zajął obok miejsce. Po dłuższem milczeniu Bawole Czoło zapytał:

76