Strona:Karol May - Tajemnica Miksteków.pdf/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Emma klęczała przy zemdlonej. Po chwili Karja otworzyła oczy i podniosła się na równe nogi. Oblana ponsem, zaczęła głośno krzyczeć:
— Kto pójdzie ze mną, by schwytać i zabić hrabiego, tego kłamcę i zdrajcę! Ten łotr chce zrabować skarby królewskie. Pojechał po nie na górę Reparo!
— Nieba! — zawołała Emma. — Przecież Unger i Tecalto udali się tam również! Nie powinnam tego mówić, ale muszę, muszę...
— To straszne! Hrabia zabije Ungera i mego brata! Don Pedro, trzeba zatrąbić na trwogę. Niech przybędą tu wszyscy vaquerzy i cibolerzy! Muszą pędzić na ratunek!
Wśród ogólnego zamieszania tylko wódz Apaczów zachował spokój. Jego oczy z upodobaniem spoglądały na Karję, która teraz, w gniewie i podnieceniu, okazywała się zupełną Indjanką. Wkońcu zapytał:
— Kto wie, gdzie leży grota?
— Ja! — odpowiedziała Karja. — Zaprowadzę was!
— Czy można tam dotrzeć konno?
— Tak jest!
Apacz zwrócił się do Arbelleza:
— Zabieram tę dziewczynę i jednego vaquera. Będzie nas troje przeciw trzem wrogom.
— Jadę z wami! — zawołał Arbellez.
— Nie! — odpowiedział Apacz. — A któż będzie strzegł domu? Jeden vaquero wystarczy; reszta zostanie w hacjendzie.
Don Pedro wyszedł, a po chwili zjawił się jeden z vaquerów. Karja wskoczyła na konia, poczem ruszył

60