Strona:Karol May - Tajemnica Miksteków.pdf/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak, wierzę — odpowiedziała prosto, serdecznie i szczerze. — I ja jestem zdania, że serce człowieka jest więcej warte od wszystkich bogactw świata! Znam nawet taki skarb.
Przeczuwając radosną prawdę, zapytał:
— Cóż to za skarb, sennorita?
— Pan nim jest, — nie, ty jesteś nim, Antonio!
Po tych słowach objęła go ramieniem, położyła głowę na jego piersiach.
— Czy to prawda? Czy to możliwe?
— Tak. Podziwiałam cię od chwili, gdy przeciąłeś więzy, któremi byłam skrępowana; pokochałam od chwili, gdy spojrzałam w twe dobre, czyste, wierne oczy. Jestem twoja, ty mój mocny, dobry, ukochany Antonio; chcę żyć tylko dla ciebie!
Unger wyszeptał:
— Boże, wielki Boże! Za wiele szczęścia dla biednego myśliwca!
Usta ich zeszły się w długim pocałunku, w czasie którego nie słyszeli oczywiście, jak Bawole Czoło przyczołgawszy się do płotu, przesadził go zpowrotem, by udać się na spoczynek.
Unger nie zdążył jeszcze wstać rano z posłania, a już gościnny gospodarz witał go życzeniem dobrego dnia:
— Przychodzę, po prawdzie, z pewną prośbą — rozpoczął don Pedro.
— Spełnię ją, o ile tylko będzie w mojej mocy.
— Mam nadzieję, że uda się to panu. Podróżując po prerjach, nie jest sennor w stanie doglądać swego ekwipunku. A ja mam tu wszystkiego nadmiar. Czy nie

50