Strona:Karol May - Tajemnica Miksteków.pdf/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Alfonsa szczerze, że drzemie w niej wulkan namiętności.  —
Następnego ranka, o bladym świcie, wyruszył hrabia Fernando de Rodriganda ze swym sekundantem za Meksyk, nad jezioro Teseuco. Obydwaj jeźdźcy ubrani byli w narodowe stroje meksykańskie. Obydwaj mieli na głowach wielkie, jasne sombrera — kapelusze o szerokich kresach — z których złote sznury spadały na plecy, ubrani byli w ciemne kurtki o wielkiej liczbie srebrnych guzików, w zapateros, owinięte pasem, wyszywane złotem i srebrem.
Podobnie ozdobione były siodła i uzdy.
Lejce z kolorowego jedwabiu, ogromne ostrogi z czystego srebra. Za siodłem zwinięty kolorowy serape; za nim zaś po obydwóch stronach spadała na konia miękka skóra. Przy każdem z siodeł uwiązane lasso.
Obydwaj jeźdźcy drogę spędzili w najgłębszem milczeniu.
Na miejscu spotkania już czekał przeciwnik. Obok stał lekarz, sekundant i sędzia. Sędzia zaproponował, aby się pogodzili, lecz obydwaj przeciwnicy, odrzuciwszy propoyzcję, stanęli naprzeciw siebie. Na dany znak rozpoczęła się walka.
Jeżeli hrabia Embarez przypuszczał, że łatwe mieć będzie zadanie ze swym przeciwnikiem, pomylił się bardzo. Już w pierwszem starciu hrabia Fernando zranił lekko przeciwnika. Podnieciło to hrabiego Embarez; natężył więc całą moc i zręczność i w drugiem starciu wbił szpadę w pierś don Fernanda.

156