Strona:Karol May - Tajemnica Miksteków.pdf/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie miałam nikogo na świecie, musiałam więc znowu pójść na służbę.
— Jak się odbył twój odjazd?
— W dniu odjazdu, rano, zawołano mnie na zamek, poczem hrabia wraz z hrabiną odprowadzili nas powozem do Barcelony. Tam oczekiwał hrabiego Alfonsa i mnie sennor Pedro Arbellez, obecny nasz dzierżawca, wtedy ekonom.
— Czy hrabia i hrabina odprowadzili was na statek?
— Nie. Oboje udali się wieczorem w powrotną drogę. Dobra moja pani była bardzo smutna i wzruszona. Następnego ranka miałam wrażenie, że dziecko ma zupełnie inną twarz, niż dnia poprzedniego.
— I cóż jeszcze?
— Jeszcze jedna drobnostka. Ludzie ubodzy, jak ja, lubią oglądać rzeczy, noszone przez bogatych. Więc, gdy kładłam małego do snu, obejrzałam dokładnie, jak Alfonso był ubrany. Na drugi dzień zdawało mi się, że koszulka ma nie ten sam numer, co wieczorem, gdym dziecko do snu kładła.
— Zdawało ci się, czy byłaś tego pewna?
— Sama dobrze nie wiem.
— Tak. To w każdym razie bardzo ważne. Czy drzwi od pokoju twego były zamknięte na klucz?
— Nie.
— W jakiej nocowaliście oberży?
— W oberży El Hombre Grande w Barcelonie.
— Nie pamiętasz, kto jeszcze na noc tam się zatrzymał?
— Niedaleko od mego pokoju nocował jakiś człowiek, którego późnym wieczorem odwiedziło jeszcze

146