Strona:Karol May - Tajemnica Miksteków.pdf/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ekscelencjo...
— No już dobrze. Jeżeli tak często bywam niezadowolony z mego bratanka, to jednak część jego winy ciąży na panu. Czy chciałbyś po tylu latach służby otrzymać dymisję?
Sekretarz ściągnął groźnie brwi, po chwili jednak twarz jego nabrała znowu zwykłego wyrazu. Odpowiedział pokornie:
— Czy jednak Ekscelencja nie myli się łaskawie?...
— Nie, nie mylę się. Dlaczegóż bratanek mój całemi dniami przesiaduje u pana? Dlaczego ciągle jesteście razem? Nie lubię tracić słów napróżno, a jeżeli już mówię, to nie bez podstaw. Jeszcze jedno: dlaczego stara się pan zawsze usprawiedliwić jego namiętność do gry?
— Przecież inni młodzi ludzie grają także.
— Nie wynika stąd, by miał wyrzucać przez okno moje pieniądze! Nie widzę również powodu, dlaczego ma puszczać w obieg moje przekazy.
— To drobiazg, przypadek...
— Co takiego? — krzyknął hrabia groźnie. — Przypadek! Kto kładł mój podpis na przekazach: bratanek mój, czy też pan?
— Hrabia Alfonso!
— Żeby mi się to więcej nie powtórzyło! Nie dam nikomu więcej przekazu mego in blanco, nawet panu memu sekretarzowi. Wczoraj zapłaciłem pięć tysięcy piastrów za mego bratanka; ciekaw jestem, kto te pieniądze zainkasował?
— Ja — odpowiedział pokornie sekretarz, rzuciwszy

140