Istnieje tam stary kanał, stale wyschnięty letnią porą, a teraz pełen wody, którego koniec znajdował się w 15 minutach drogi od Birs Nimrud. Było z pewnością między niemi jakieś połączenie, gdyż po kanale sunęła czereda łódek.
— Kto to może być, shidi? — zapytał Halef.
— Wiem tyle, co i ty, — odrzekłem. — Być może, to nas nie dotyczy; nie wiemy w jakim kierunku te łodzie płyną. Uważajmy...
Po chwili spostrzegliśmy, że łodzie nie oddalają się, lecz zbliżają. Przez parę minut pozostawaliśmy na swych miejscach, byliśmy bowiem zbyt oddaleni, ażeby można było nas dostrzec; wkrótce jednak, nie chcąc się narazić na tę niebezpieczną ewentualność, zmuszeni byliśmy opuścić naszą placówkę.
Gdy schodziliśmy, rzekł Halef:
— Sihdi, mam pewną myśl, ale czy jest słuszna, tego nie jestem pewien.
— Czy dotyczy tych ludzi w łodziach?
— Tak.
Strona:Karol May - Sillan III.djvu/98
Wygląd
Ta strona została skorygowana.
96