Przejdź do zawartości

Strona:Karol May - Sillan III.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Jeden z nich chciał się dźwignąć; nie mógł, bo miał złamaną nogę; drugi leżał bez przytomności; czy i ten był poszwankowany — narazie nie można było ustalić.
Poszliśmy po nasze rzeczy. Gdyśmy wrócili, spostrzegliśmy, że osobnicy, po porozumieniu się, powzięli jakąś uchwałę. Widocznie gospodarz miał ją nam oznajmić, bowiem zwrócił się do mnie wrogim tonem:
— Powiedz, macie, zdaje się, zamiar odjechać?
— Tak — potwierdziłem.
— Tak nie uchodzi. Musicie zostać!
— Dlaczego?
— Widzisz, co się tutaj stało. Ten człowiek ma złamaną nogę, ten drugi może jest zgoła nieżywy!
— Co to nas obchodzi? Ostrzegliśmy ich.
— Ale daliście koniom znak, ażeby ich strąciły!
— Nie twoja to sprawa! Masz nam powiedzieć, co ci jesteśmy winni za posiłek.

85