Przejdź do zawartości

Strona:Karol May - Sillan III.djvu/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

chciałem ci powiedzieć. A teraz zostaw nas w spokoju!
Mężczyzna zerwał się na równe nogi i pogroził mu zaciśniętą pięścią:
— Za podobne obelgi przebiłbym cię nożem, gdybym... gdybym... gdybym nie należał do plemienia Solaib. Słyszałeś o takiem plemieniu?
Na mocy powszechnych i bardzo starych sojuszów plemię Solaib korzysta oddawna z niezamąconego spokoju. Nikt nie ma prawa zachowywać się wobec niego wrogo; ze swej strony jednak członkowie tego plemienia obowiązani są również unikać wszystkiego, co mogłoby się stać powodem do wrogiego zatargu. Wiedzieliśmy od dwóch posłów Sefira, że ten zawarł sojusz z Beduinami ze szczepu Ghazai, którzy dla niepoznaki podają się za Solaib. Do nich też najprawdopodobniej należeli ci trzej ludzie. Ponieważ Hadżi ponosił całkowitą winę tej zewszechmiar niemiłej sceny, sam zwróciłem się do nieznajomego:
Jeśli należysz istotnie do plemienia Solaib, to nie czyń wstydu pokojowym

78