— Czemu?
— Bo będziemy odtąd podawać się za sillanów tylko w takich razach, gdy będzie nam to mogło przynieść jakiś pożytek. Gdyby każdy sili, jakiego napotkamy po drodze, miał nas brać za swoich, mogłoby to wywołać wiele nieprzyjemnych dla nas sytuacyj.
— Masz rację, effendi. Schowajmy je zatem, dopóki nie zechcemy znowu pokazać tym sillom, jak dalece przebiegłość nasza przewyższa ich przezorność.
Dosiedliśmy napowrót koni i wyjechaliśmy z khanu. Karawany zdążające do Hilleh zwykły jeszcze zatrzymywać się po drodze w khanach Nasrijeh i Mohawid, my jednak, chcąc uniknąć jakiegokolwiek niepożądanego spotkania, zaniechaliśmy tych postojów, trzymając się drogi, jaką jechaliśmy wówczas, by przez okrążanie karawany śmierci uniknąć jej odoru.
Strona:Karol May - Sillan III.djvu/69
Wygląd
Ta strona została skorygowana.
67