Przejdź do zawartości

Strona:Karol May - Sillan III.djvu/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

że biorą mnie za Peder-i-Baharata. Przypuszczenie to zmieniło się w pewność, gdy mężczyzna zapytał znowu:
— Podróżujesz pod nazwiskiem Kassima mirzy, nieprawdaż?
— Kassim mirza, to moje obecne nazwisko, — oświadczyłem.
Peder-i-Baharat posługiwał się przede mną tem samem właśnie imieniem, dając przytem do zrozumienia, że nie jest zwyczajnym sillem. To też i ja postarałem się przybrać obejście pełne godności i ton przełożonego. Jak bardzo byłem ciekaw, co zaś dopiero mój mały Hadżi — łatwo sobie wyobrazić! Aby nie pozostawać dłużej w nieświadomości, w odpowiedzi mej zawarłem równocześnie pytanie:
— Czy Sefir wysłał cię do Bagdadu, abyś mnie tam odszukał?
— Tak, o Panie!
To wieczne „tak o Panie!“ mogło z łatwością stać się dla mnie niebezpieczne, jeśli miałbym pozostać nadal stroną pytającą i otrzymywać od niego stale tak lakoniczne odpowiedzi.

42