Strona:Karol May - Sillan II.djvu/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dosłużyłem się rangi, której on w moim wieku nie posiadał. Poza tem miałem widoki na dalszy awans, i można było przewidzieć, że wkrótce przewyższę go szarżą. Kiedy po dwóch dniach mordęgi zjawiłem się przed nim ledwie żywy, kazał mnie zaaresztować. Stawiono mnie przed sąd wojenny, oświadczono w żywe oczy, że moja relacja o krewnych i mordercach jest bajką, zmyśloną tylko poto, aby upiększyć fakt niestawienia się na czas. Rzucono mi w twarz oskarżenie, że brałem wybitny udział w mordowaniu chrześcijan. Na dowód tego powołano nawet świadków. Byli to... służący-persowie, których mój teść wypędził ze swego sklepu za oszustwa i malwersacje.
— Rozumiem wszystko. Fuad-pasza szukał winowajców, a ponieważ z pewnych względów trzeba było oszczędzać istotnych sprawców krwawej rzezi, zrzucono winę na tych, z którymi się miało dawne porachunki; kazano im pokutować za niepopełnione winy.
— Masz rację. Krótko i węzłowato. zostałem skazany na śmierć. Muszę

94