Strona:Karol May - Sillan II.djvu/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dabbuhry[1], która sobie wyobraża, że potrafi wzlecieć do góry i przebić nisra[2].
— Muszą to być ludzie przeciętni. Moim zaś wrogiem jest Sefir, potężny przywódca bandy zbrodniarzy, wobec której sam pasza jest bezsilny.
— Mylisz się. Człowiek, który tu w Bagdadzie nastaje na moje życie, jest na pewno równie potężny, jak Sefir, czyli poseł. Ten bawi tu z pewnością jedynie przelotnie. Przypuszczam nawet, że ci dwaj się znają, że są przyjaciółmi i godnymi siebie kompanami.
— Co też ty mówisz? Prześladują nas nikczemnicy z tej samej zgrai?
— Tak.
— Twój przeciwnik jest również przemytnikiem?
— Dla niego może to nawet za chwalebny tytuł.
— Któż to taki, jak się nazywa?
— Słyszałeś kiedyś nazwę sill?
„Sill“ znaczy po persku „cień“.

— Mówię o nazwie, nie o jej znaczeniu.

  1. Osa.
  2. Orzeł.
139