Strona:Karol May - Sillan I.djvu/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jak te dwie szramy na mojej twarzy, które palą jak ogień piekielny. W tym celu schwytamy ich żywcem. Gdy pod wpływem razów zaczną tracić siły i przytomność, wpakujemy im kule w łeb. Jakże się dowiemy, czy śpią, czy czuwają?
— Przyjdę do was.
— Nie. Mógłbyś wzbudzić w nich podejrzenie.
— W takim razie przyślę po was moją żonę.
— Jeżeli będzie spała w szałasie, musi pozostać, a jeżeli położy się pod gołem niebem, nie będzie mogła sprawdzić, czy przybysze czuwają, czy też śpią. Musimy ustalić jakieś niezawodne hasło.
— Najbardziej niezawodny jest ogień. Skoro zgaśnie, będzie to znak, że zasnęli.
— Masz rację. Napadniemy ich pociemku. Ale w takim razie musimy wiedzieć dokładnie, gdzie będą leżeli,
— Mogę was objaśnić już teraz. Ztyłu, na prawo, płonie ogień; wpobliżu zaś przygotowałem leże. Będę oczekiwać was naprzeciw wejścia. Będziecie musieli włazić kolejno. Wezmę was za ręce i zapro-

82