Strona:Karol May - Sillan I.djvu/68

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




PUŁAPKA

W Syndijeh nie zauważyliśmy śladu trzech Persów. Upewniliśmy się, że nie zarzucali również kotwicy w Saadijeh. Gdyśmy po południu dotarli do Mansurijeh, na brzegu stał jakiś mężczyzna z kobietą. Dawali znaki rękami, byśmy się zatrzymali.
— Sihdi, chcą z nami pojechać — rzekł Halef. — Czy mają prawo żądać, byśmy taki ciężar brali na swe barki?
— Poco zrzędzisz! — odparłem! — W dobroci swego serca postanowiłeś odrazu, że ich zabierzemy. Znam cię przecież nie od dzisiaj.
— Tak sihdi, znasz dobrze swego Halefa. Biedakom, którym brak nawet

66