Przejdź do zawartości

Strona:Karol May - Sillan I.djvu/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mi, a język miota bezmyślności. Skoro rozlegnie się huk naszych strzałów, wszyscy wasi ojcowie, przodkowie, dziadkowie i pradziadowie staną się sierotami; a wszystkie córki, matki i babki wdowami. Przyjaciele wasi wymrą, krewni i znajomi zginą, miasta i wsie powymierają, a cała Fars[1] przemieni się w pobojowisko, po którem błąkać się będą tylko wdowy i sieroty pokonanych i zabitych. Krew wasza będzie spływać potokami ku morzu; nurty będą miotać wygnanemi z ciał duszami, jak prochem i pyłem. Jesteście niepoczytalni, bezsilni...
Tu nagle urwał, odwrócił się ku mnie i rzekł z akcentem ubolewania:
— Jaka szkoda, sihdi, że mnie już nie słyszą! Niestety, są już daleko stąd.
— Zamknij więc usta, Halefie.

— Może uważasz, że nie powinienem był tęgo im przymówić? Pomyśl tylko, chcieli mi zgotować los osamotnionego małżonka własnej wdowy i zmarłego ojca biednego sieroty! Wiesz dobrze, że

  1. Persja
64