Przejdź do zawartości

Strona:Karol May - Sillan I.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— To nie hiena winna, lecz twoje oko. W nocy wszystko wydaje się większe.
Hasreta! Biada, biada! A więc głosy chwały we wszystkich namiotach i obozach zamilkną...
— Nie. Nie zamilkną, lecz będą sławić imię wielkiego bohatera, który na widok hieny, zamienionej w lwa, nie uciekł.
— Kpisz ze mnie, sihdi? To jeszcze bardziej powiększa mój smutek. Chciałem zostać bohaterem, a zmieniłem się w siodło, po którem jeździ twe szyderstwo. Synowie moi będą biadać nade mną, córki wyleją morze łez; wnuki moje będą potrząsać głowami, a potomkowie mych prawnuków zasłonią przede mną oblicza. Zastrzeliłbym się z rozpaczy, gbyby to nie było samobójstwem! Przestań ze mnie żartować i pomyśl o tem, że i ty mógłbyś zastrzelić lwa, który poto tylko przeobraził się w matkę smrodu, aby wywołać twój gniew.
— Nie sądzę, gdyż pamiętam o tem, — co, zdaje się, nie było ci dotychczas wia-

23